wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 2

   Obudziłam się w łóżku, nie moim, było to łóżko na którym spałam w domu babci. Szybko wstałam i wyszłam z pokoju, szłam korytarzem, aż dotarłam do schodów. Powoli schodziłam na dół, byłam sama, bezbronna, nie wiem gdzie podziali się inni,nagle światło w całym domu zgasło,a z moich ust wydobył się głośny krzyk. Usłyszałam trzask,odwróciłam się i zobaczyłam Damiena.
-Co ty tu robisz Dam?
-To Twoja wina.
-O czym ty mówisz mały? - podeszłam bliżej chłopca.
-To Ty, ty i twoi znajomi to zaczęliście, ale to nie koniec, to dopiero początek.-chłopiec spojrzał na mnie i po chwili uciekł do swojego pokoju.
  W tej samej chwili nastąpiła ciemność, chwilę później usłyszałam tylko swój krzyk. Otworzyłam oczy i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie 3:15...znowu. Od kilku dni budzę się zawsze o 3:15, jakby to była jakaś wyższa siła która karze mi się wybudzić po dobroci, albo siłą. Ostatni raz spojrzałam na ogromny zegar przed moimi oczyma, aby po chwili znów położyć się i pójść spać.

 *5 godzin później*
 Wszyscy siedzieli w kuchni i jedli śniadanie, śmiali się, jakby nigdy nic się nie stało, jedyną osobą siedzącą cicho w kącie był mały Damien, chłopiec nie potrafił pokonać złej siły, która go zmieniała, próbował im pomóc, rysował obrazy z przeklętego domu, aby uświadomić im co się dzieje. Lecz oni, jakby ślepi na jego podpowiedzi. Nawet nie zauważyli że chłopiec wyszedł z kuchni i poszedł do łazienki, wszedł do pomieszczenia, stanął na wysokim taborecie i spojrzał na swoje odbicie. Fioletowy odcień pod oczami pogłębiał się, cera coraz bladsza, a oczy jakby bez życia

1 komentarz: